aaa4 |
Wysłany: Pon 13:07, 09 Paź 2017 Temat postu: |
|
O piatej dwadziescia, kiedy pierwsze swiatlo dnia zaczelo saczyc sie przez zaslony, Laura nie byla juz w stanie walczyc ze snem.
Nawet nie probujac szukac sensu w tym, co odkryla, dowlokla sie do kanapy i prawie zasnela, zanim zdazyla polozyc glowe na poduszce.
Na biurku zostal kalkulator, notes zabazgrany obliczeniami oraz atlas wydawnictwa Rand McNally, ktory znalazla w przedziwnym zbiorze powiesci i leksykonow Bernarda Nelsona.
Atlas byl otwarty na mapie gor.
Miedzy kartkami lezal olowek, ktorym zakreslila kolko na pustynnym, slabo zaludnionym obszarze stanu Utah.
Niewpuszczony przez Blunta do pracowni spektrofotometrii, Eryk chodzil tam i z powrotem po poczekalni oddzialu patologii.
Od czasu do czasu przysiaglby, ze jego serce zaczynalo bic wolniej; wciaz wydawalo mu sie, ze oddycha ciezej niz zwykle.
Wyginal palce i zacieral rece zastanawiajac sie, czy mrowienie jest pierwszym objawem postepujacej neurotoksykozy, czy tez po prostu skutkiem licznych skaleczen.
Sierzant z Wayland okazal sie istnym darem niebios. |
|